PIERWSZA EDYCJA NGE MIDSUMMER EPIC: POJECHALŚMY NAD MORZE!
PSST! żEBY POBRAĆ GPX KLIKNIJ W TYTUŁ TRASY, PRZEJDŹ NA STRONĘ RIDEWITHGPS I KLIKNIJ „EXPORT”
DZIEŃ 1 (224 KM/800 M UP)
Spotkaliśmy się o 6:00 pod Syrenką. Prognozy pogody do samego końca były skrajnie różne (z tendencją na skrajnie złe) – od kilku dni na sobotni poranek prognozowane były ulewy, tylko ich godzina nie była pewna… Na zbiórce świeciło słońce – sukces! Choć czarne chmury kłębiły się coraz bliżej i zanim ruszyliśmy, niebo zasnuło się. Prawdziwy armageddon rozpoczął się dokładnie w momencie, gdy ekipa dojechała do McDonalda w Nowym Dworze Mazowieckim (41 km) – zmokło tylko kierownictwo (Janek i Doma), które jechało 15 minut za grupą po pechowym przecięciu opony.
(do wieczora padało jeszcze 3 razy – za każdym razem akurat wtedy, gdy siedzieliśmy pod sklepem. Unikanie deszczu mamy opanowane do perfekcji)
Po przekroczeniu Wisły i Narwii zaczęło się robić ciekawiej. Wreszcie wyjechaliśmy z terenów, które każde z nas zna na pamięć. Pierwsza część trasy była przeważnie asfaltowa – do wysokości Żuromina (150 km) proporcja asfalt/szuter wynosiła jakieś 80/20%. Chcieliśmy jak najsprawniej wyjechać z nudnego Mazowsza i nie kopać się w piachu. Dzięki temu jechaliśmy jedną zwartą grupą i sprawnie pokonaliśmy spory dystans. So far so good.
Druga część dnia upłynęła pod znakiem turbin wiatrowych, Lewiatanów i Górznieńsko-Lidzbarskiego Parku Krajobrazowego. I wreszcie pojawiły się jakieś wzniesienia! Godzinę przed metą zatrzymaliśmy się w knajpie na obiado-kolację, a do hotelu dotarliśmy idealnie około zachodu słońca.
DZIEŃ 2 (220 KM/1600 M UP)
Celem na dzień pierwszy było nie zmęczyć się – ponieważ to drugi dzień jest zdecydowanie tym ciekawszym i piękniejszym. Jednocześnie jest też bardziej wymagający z uwagi na liczne (lecz krótkie) podjazdy. Zadanie wszyscy wykonali chyba nieźle, ponieważ morale na starcie było wysokie pomimo mało letniej pogody na zewnątrz.
Ten etap spokojnie mógł mieć 150 km i mógł prowadzić najkrótszą możliwą drogą (jak choćby Zielona 7), ale chcieliśmy zrobić to lepiej. Z Brodnickiego Parku Krajobrazowego wyjechaliśmy na Grudziądz, gdzie przeprawiliśmy się na drugą stronę Wisły. Dalej podążaliśmy na północ – przez Bory Tucholskie, Kociewie i Kaszuby. Był to fantastyczny pomysł.
Od początku jechaliśmy przez lekko pofałdowany teren, było też zdecydowanie więcej jazdy poza asfaltem (lekko licząc z 50%). To wszystko utrudniało jazdę w jednej grupie – już przed Grudziądzem uformowała się grupa ucieczkowa i peleton. W komplecie spotykaliśmy się na postojach.
Przez bezkresne Lasy Tucholskie przejechaliśmy łatwo i przyjemnie. Trochę trudniej zrobiło się po obiedzie. Otwarte przestrzenie Kociewia testowały nas nieprzyjemnym wiatrem i miejscami masakrycznie nierównym brukiem. Wszystkie trudy wynagradzały jednak widoki, choć wiele bym dał za odrobinę słońca nad złotymi polami w trakcie golden hour…
Na metę docieramy o 23:20. Piątka chłopaków z grupy ucieczkowej czeka na nas pod Neptunem. Szybkie zdjęcie pamiątkowe i przenosimy się na zasłużoną kolację. O tej godzinie wszyscy wyglądają już na zmarnowanych. Zmarnowanych, ale zadowolonych. Mimo zmęczenia humory dopisują, widać satysfakcję na twarzach.
Obyło się bez poważnych kryzysów, nikogo nie porzuciliśmy w lesie, wspieraliśmy się by nikt nie został sam. Warto podkreślić, że niektórzy nigdy wcześniej nie zrobili 200 km jednego dnia, więc jadąc z nami rzucili się na głęboką wodę. Tym bardziej niesamowicie cieszy nas to, w jakim stylu udało się ukończyć tę misję. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla wszystkich uczestników – byliście fantastyczni!
Jeśli Twoją pasją jest eksplorowanie nowych miejsc na rowerze i pragniesz doświadczyć gravelowej przygody w najczystszej formie – zapraszamy!
Campy Never Gravel Enough powstały z pasji i chęci zarażania zajawką. Propagujemy kolarstwo romantyczne, w którym na pierwszym miejscu jest klimat przygody, dobre jedzenie i dobre towarzystwo. Jednocześnie lubimy dobrze się zmęczyć w pięknych okolicznościach przyrody – nie może być zbyt łatwo!
Odwiedź z nami kultowe miejscówki i doświadcz najlepszych gravelowych tras w towarzystwie ludzi, którzy dzielą tę samą pasję.
DOŚWIADCZENI GUIDOWIE
Campy NGE to projekt zrodzony z pasji. Od lat zwiedzamy świat na rowerze, z przyjemnością dzielimy się doświadczeniem i wiedzą. Większość odwiedzanych miejsc wcześniej objeździliśmy – wiemy co warto zobaczyć i dokąd pojechać. Dbamy o to, żeby na każdym campie zobaczyć wszystko, co najlepsze w danym regionie.
POZIOM TRUDNOŚCI
Większość naszych projektów skierowana jest dla ludzi średnio-zaawansowanych – aktywnie jeżdżących, którym nie straszne są podjazdy. Jednocześnie nasze campy to nie zgrupowania treningowe – jeździmy w swobodnym, turystycznym tempie. Na campach dzielimy się na dwie grupy zróżnicowane pod kątem długości tras i sumy przewyższeń – tak, by każdy znalazł coś dla siebie.
ZOSTAŁY 2 MIEJSCA NA CAMP W ANDALUZJI
Marzysz o ucieczce przed polską zimą? Zapraszamy na gravelowy wyjazd do słonecznej Andaluzji! To raj dla osób szukających wyzwań i niesamowitych widoków – kręte szutrowe drogi, malownicze doliny i spokojne, klimatyczne wioski. Słońce świeciące ponad 300 dni w roku i przyjemne temperatury tworzą idealne warunki do jazdy o tej porze roku.